wtorek, 1 kwietnia 2014

21 kwietnia, pisała Sandra.



       Evelyn nie odbierała moich telefonów. Usiłowałam się z nią skontaktować przez cała drogę na komisariat, niestety bez skutku. Już od progu zauważyłam, że na komendzie panowało poruszenie. W końcu nie co dzień zdarza nam się złapać przestępcę takiej rangi. Dlaczego więc nie czuję radości? Wszyscy potrafią cieszyć się owym dokonaniem tylko nie ja. Czuję w sobie jedynie niepokój i strach.  Nagle na swoim ramieniu poczułam czyjąś dłoń. Szybko się odwróciłam, jednocześnie odskakując na bezpieczną odległość. Obok mnie stała Izma Blood. Naczelnik więzienia Recordii oraz moja ciotka. Kobieta uśmiechała się do mnie.
-Witaj Sandro, chciałam Ci pogratulować. – Jej głos zawsze był spokojny, bardzo rzadko pozwalała aby emocje brały nad nią górę. – Słyszałam, że przyczyniłaś się do aresztowania tego przestępcy.
-To nie moja zasługa ciociu. – Odparłam wzdychając cicho. – Robiłam jedynie to, co do mnie należało.
Izma założyła kosmyk swoich krótkich, brązowych włosów za ucho. – O tym właśnie mówię, wykonałaś swoja pracę bardzo dobrze, dlatego mam propozycję.
Zmarszczyłam brwi i spojrzałam wyczekująco na ciotkę. Pani Blood uśmiechnęła się.
-Chcę abyś brała udział w przesłuchaniu tego chłopaka. – Oświadczyła.
Nie, nie, nie. Pomyślałam. Słyszałam jak wyglądają takie przesłuchania. Nie lubię krzywdzenia innych osób nawet, jeśli łamią oni prawo. Przecież i tak będzie miał proces, po co dodatkowo go męczyć?
-Ciociu, to chyba nie jest najlepszy pomysł. – Powiedziałam wbijając spojrzenie w czubki swoich butów. Izma zacmokała niezadowolona. Spojrzałam jej w oczy i zobaczyłam w nich dezaprobatę.
-Sandro, to nie jest prośba. To rozkaz. – Kobieta ruszyła w stronę drzwi prowadzących do piwnic, gdzie mieściły się nasze sale przesłuchań, zwane potocznie salami tortur. Z niechęcią ruszyłam za nią, bojąc się tego, co zobaczę.
Blondyn siedział skuty na krześle. Był to jedyny mebel w tym pokoju. Z pogardą spojrzał na moją towarzyszkę, która stanęła naprzeciwko niego. Był blady i najwyraźniej zdenerwowany, choć bardzo dobrze to ukrywał. Zatrzymałam się pod ścianą, chciałam być jak najdalej od tego, co teraz się wydarzy.
-Jesteś tutaj, bo złamałeś prawo Recordii.- Oświadczyła Izma Blood tonem wypranym z wszelkich emocji. Chłopak wzruszył ramionami, na znak, że prawo dla niego nie istnieje. Wzrok wbijał w punkt gdzieś ponad lewym ramieniem mojej ciotki.  – Jak się nazywasz? – Przesłuchiwany milczał. Zobaczyłam, uśmiech pojawiający się na twarzy kobiety. Okrutny grymas zwiastujący najgorsze. Powtórzyła pytanie, tym samym cichym, monotonnym głosem jednak chłopak nadal nie odpowiadał. Pani Naczelnik wzięła do ręki drewniany kij z zaostrzonym końcem, który zawsze stał oparty o ścianę obok drzwi. Odwróciła się i zamachnęła się z całej siły. Wstrzymałam oddech, kiedy kij zderzył się z twarzą blondyna. Chłopak spadł z krzesła. Kiedy podniósł głowę zobaczyłam na jego policzku czerwoną pręgę.
- Twoje każde milczenie zostanie ukarane.- Powiedziała cicho kobieta pochylając się nad zatrzymanym. –  Teraz powtórzę pytanie. Jak się nazywasz? – Blondyn zmrużył oczy, po czym odparł bardzo cicho.
-Jake Blackwell.
-No widzisz Jake, współpraca bardziej się opłaca, niż uparte milczenie. – Mruknęła kobieta.-Ile masz lat?
Jake tylko prychnął odwracając głowę w drugą stronę. Najwyraźniej buntowanie się miał we krwi. Kobieta uniosła i z niesamowitą prędkością wbiła drewniany kij w ramię chłopaka. Z jego ust wydarł się jęk. – Ile masz lat? – Ponownie zapytała Izma.
- 23. –Warknął patrząc na kobietę z żądzą mordu.
 – Nazwiska osób, które z Tobą współpracują.
Blondyn zamknął oczy i pokręcił głową, pomimo tej całej sytuacji uśmiechnął się cynicznie. – Jesteś naiwna, jeśli myślisz, że Ci powiem.
Izma groźnie zmarszczyła brwi, po czym wbiła ostry koniec kija między żebra chłopaka. Z rany trysnęła bordowa krew zalewając betonową posadzkę oraz buty mojej ciotki. Jake krzyknął z bólu, a ja zamknęłam oczy żeby na to nie patrzeć.
-Nazwiska! – Warknęła kobieta nieludzkim głosem, brutalnie wyciągając narzędzie tortur z jego ciała. Jake oddychał głęboko. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że patrzy on na mnie. Widziałam zaciętość w jego oczach. On się nie podda. Nie powie nic, co mogłoby wydać jego przyjaciół.
Moja ciotka po raz kolejny wbiła drewniany szpikulec w ciało Blackwella. Teraz jej celem stało się kolano. To samo, które postrzeliłam podczas obławy. Jak każdy wampir mam wyczulony słuch, więc do moich uszy dobiegł dźwięk pękającej kości. Jake wrzasnął, jego oczy na chwilę przesłoniła mgła. Dookoła jego ciała utworzyła się już pokaźna kałuża krwi.  Poczułam łzy spływające po policzku. Cholera, co się ze mną dzieje. Szybko otarłam dłonią oczy. Pani Blood wpatrywała się nienawistnym wzrokiem w chłopaka wijącego się u jej stóp. Krew zabarwiła posadzkę na czerwono. Czułam słodki zapach wypełniający całe pomieszczenie. Jake miał przyspieszony oddech i przymknięte oczy.
Kobieta raz po raz uderzała chłopaka drewnianym kijem po całym ciele, każde uderzenie uprzedzało pytanie, na które on nie odpowiadał. Blackwell nie miał siły już krzyczeć, leżał bez ruchu na podłodze zaciskając mocno powieki. Oderwałam się od ściany podchodząc do mojej krewnej.
-Ciociu! – Powiedziałam głośno. Kobieta odwróciła się do mnie mierząc mnie wzrokiem. – On nic już nie powie. Chyba wystarczy tego przesłuchania.
Izma zmrużyła gniewnie oczy i zbliżyła się do mnie. – Bronisz go?
-Nie chcę, żebyś go zabiła. – Wypaliłam zanim pomyślałam, co mówię. – Katowanie go nie sprawi, że cokolwiek powie.
-Myślałam, że jesteś mądrzejsza.- Warknęła naczelniczka i ruszyła do drzwi. – Skoro aż tak bardzo się nim przejmujesz opatrz mu rany. – Wyszła. Przez chwilę stałam bez ruchu, nie byłam zdolna do jakiegokolwiek działania. Jake poruszył się lekko na ziemi. Podeszłam do niego i uklęknęłam w kałuży krwi. Odwróciłam go na plecy nie patrząc mu w oczu. Nagle do pokoju weszło dwóch policjantów. Spojrzałam na nich pytającym wzrokiem.
-Mamy go przenieść do celi. – Wyjaśnił postawny mężczyzna z tatuażem na karku. – Pani Blood powiedziała, że tam masz go opatrzyć.
Pokiwałam głową. Ruszyłam za tym dziwnym pochodem do pawilonu, gdzie mieściły się cele. Blackwell został położony brutalnie na pryczy. Kiedy mężczyźni wychodzili, powiedziałam:
-Potrzebuję wody i środków opatrunkowych. – Policjant z tatuażem kiwnął głową. Po chwili pojawił się z miednicą wypełnioną do połowy wodą oraz bandażami. Zamoczyłam jeden z nich w wodzie i zaczęłam oczyszczać ciało chłopaka z krwi. Prędzej czy później jego rany same się zagoją, ale nie chciałam, żeby cierpiał. Jake otworzył z trudem oczy i spojrzał na mnie. Po raz kolejny zachwyciłam się niesamowitym błękitnym jego tęczówek. Szybko spuściłam głowę i wbiłam wzrok w ranę na klatce piersiowej.
 -Dlaczego mnie uratowałaś? Ta wariatka by mnie zabiła. – Wyszeptał. Wiedziałam, że jest mu niewygodnie z rękami skutymi za plecami, ale nie mogłam nic zrobić.
-Nie lubię znęcania się nad innymi. – Mruknęłam tylko pomagając mu usiąść. Westchnęłam cicho i zaczęłam bandażować mu klatkę piersiową. Blackwell siedział cicho, tylko co jakiś czas wzdrygał się z bólu.
Kiedy zajęłam się jego kolanem, dreszcz przebiegł mi po plecach. Jezdnym ruchem rozerwałam mu nogawkę i zaczęłam zmywać krew z nogi. Z rany wystawało kilka drzazg, które musiałam usunąć. Czułam, że chłopak się na mnie patrzy.
-Za co mam zostać skazany na śmierć? – Zapytał blondyn, kiedy kończyłam opatrywać mu kolano.
-Nie wiem. – Odparłam szybko, zawiązując mocno bandaż.
-Nie pierdol! –Powiedział rozeźlony chłopak zrywając się na równe nogi. Zapomniał o uszkodzonym kolanie i zachwiał się. Przeniósł ciężar ciała na zdrową nogę i popatrzył na mnie wyczekująco. – Na pewno wiesz, o co im chodzi! W końcu jesteś jedną z nich!
-Może i wiem. – Odparłam cicho zbierając z ziemi resztki środków opatrunkowych. – Dlaczego miałabym Ci powiedzieć?
-Rozgryzłem Cie. – Wstałam i popatrzyłam mu w oczy. – Nie jesteś zwolenniczką kar śmierci, prawda?
Wzruszyłam ramionami.
-Rada obawia się nadprzyrodzonych zdolności. – Wyjaśniłam mu bardzo cicho.- Nic więcej nie wiem.
- Dlatego w takiej konspiracji użyłaś swojej mocy? – Domyślił się. Zakryłam mu usta dłonią. Poczułam na ręce jego ciepły oddech. 
-Cicho. – Warknęłam patrząc z lękiem na korytarz. Na szczęście nikt nie szedł. –Wiesz, co by było gdyby ktoś się o tym dowiedział.
Jake kiwnął głową siadając z trudem na pryczy.
-Czyli co? Mam zacząć pisać testament? – Zadrwił chłopak wyszczerzając zęby. Pokręciłam głową z dezaprobatą.
-Doprawdy, nawet ze śmierci potrafisz żartować? – Zapytałam ruszając w kierunku wyjścia z celi.
Blackwell wybuchnął śmiechem.- Kochanie, ja potrafię żartować ze wszystkiego.Wyszłam z celi i zamknęłam ją specjalnym kodem. Jake cały czas śledził moje ruchy.
-Jak się nazywasz? – Krzyknął, kiedy miałam już odejść. Zatrzymałam się na chwilę i odwróciłam głowę.
-Sandra. Sandra Evans.
Szybko zebrałam swoje rzeczy i wybiegłam z komendy. Całe ubranie miałam poplamione krwią, dlatego policjanci patrzyli na mnie z nieukrywanym zdziwieniem. Byłam już na parkingu, gdy przypomniałam sobie, że mój samochód stoi na podjeździe przed moim domem. Super. Muszę iść przez miasto cała ubabrana krwią. Na szczęście powoli zapadał zmrok. Szłam wolno nie zwracając uwagi na przechodniów.W głowie ciągle słyszałam krzyk Jake, którego torturowała moja ciotka. Gdybym wtedy nie strzeliła, może nie został by aresztowany. Nie przechodził by teraz przez to wszystko. Cholera, jestem policjantką, a rozczulam się na jakimś więźniem. No i co, że jak go widzę szybciej bije mi serce. To zwykły proces biologiczny! Nie mogę ciągle o nim myśleć, to chore. Wyścignęłam telefon i po raz kolejny tego dnia wybrałam numer Evelyn. Oczywiście nie odbierała. Co się dzieje z tą dziewczyną? Przecież musi wiedzieć, że jej nie wydam! 
Byłam już w połowie drogi do domu, kiedy jakiś samochód zatrzymał się z piskiem opon przy krawężniku blisko mnie. Auto było małe, miało pływowy kształt i było w soczyście czerwonym kolorze. Pomyślałam, że samochód musiał być niesamowicie drogi. Szyba po stronie kierowcy powoli zjechała w dół. Odruchowo odskoczyłam w tył, przybierając obronną pozę.
-Hej mała. – Powiedział mężczyzna siedzący wewnątrz. – Może Cie podwieźć? Zmrużyłam oczy widząc kierowcę. Jego twarz ukryta była w cieniu.  Poczułam uderzenie w tył głowy i zapadła ciemność...



  
   * * * 


Oto kolejny rozdział prezentujący sytuacje z życia Sandry. Mam nadzieję, że nie zawiodłam waszych oczekiwań i rozdział się spodoba :). Bardzo się starałam aby oddać emocje mojej bohaterki.  
Zachęcam was do komentowania, możecie również podsuwać mi pomysły co chcecie aby w przyszłości spotkało Sandrę! Nie obiecuję, że to wykorzystam ale jeżeli coś mi się spodoba... :) 
Teraz zostaje nam tylko oczekiwanie na rozdział napisany przez Sekretną! Czy tylko ja się tak niecierpliwie? 
Pozdrawiam! Karolina S. 


16 komentarzy:

  1. Super.Nie zawiodłaś nas.Bardzo fajny rozdział. Też czekam na rozdzał o Evelyn. Życzę weny i chęci.
    Pozdrawiam Zizi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Woah *-* świetny rozdział i czekam na rozdział z perspektywy Eve ;) życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziękuję za poinformowanie. Może najpierw zajmę się pokazaniem błędów, bo jest ich kilka, a dobrze by było, gdybyś je poprawiła ^^
    "W końcu nie, co dzień zdarza nam się złapać przestępcę takiej rangi." - przecinek jest w złym miejscu. Albo nie powinno go być wcale, albo wstawiłabym go przed "nie"
    "Szybko się odwróciłam jednocześnie odskakując na bezpieczną odległość." - przecinek przed "jednocześnie"
    "Jej głos zawsze był spokojny, bardzo rzadko pozwalała aby emocje brały nad nią górę.." - na koniec wystarczy jedna kropka. Chyba, że używasz wielokropka, wtedy dopisz jeszcze jedną
    "Kobieta ruszyła w stronę drzwi prowadzących do piwnic, gdzie mieściły się nasze sale przesłuchać, zwane potocznie salami tortur." - "przesłuchań", a nie "przesłuchać"
    "Był blady i najwyraźniej zdenerwowany choć bardzo dobrze to ukrywał." - przecinek przed "choć"
    "Powtórzyła pytanie, tym samym cichym, monotonnym głosem jednak chłopak nadal nie odpowiadał." - przecinek przed "jednak"
    "-No widzisz Jake, współpraca bardziej się opłaca niż uparte milczenie." - przecinek przed "niż"
    "Jake krzyknął z bólu a ja zamknęłam oczy żeby na to nie patrzeć." - przecinek przed "a"
    "Kiedy mężczyźni wychodzili powiedziałam:" - przecinek przed "powiedziałam"
    "Po raz kolejny zachwyciłam się niesamowitym błękitnym jego tęczówek." - bardziej pasowałoby mi tu "błękitem"
    "Blackwell siedział cicho tylko, co jakiś czas wzdrygał się z bólu." - przecinek powinien być przed "tylko", a nie przed "co"
    "Kiedy zajęłam się jego kolanem dreszcz przebiegł mi po plecach." - przecinek przed "dreszcz"
    "Jezdnym ruchem rozerwałam mu nogawkę i zaczęłam zmywać krew z nogi." - powinno być "Jednym"
    "Z rany wystawało kilka drzazg, które musiałam usunać." - powinno być "usunĄć"
    "Za, co mam zostać skazany na śmierć?" - bez przecinka
    "Przeniósł ciężar ciała na zdrową nogę i popatrzyła na mnie wyczekująco." - powinno być "popatrzył" - bez a na końcu
    "Nie jesteś zwolenniczką kar śmierci prawda?" - przecinek przed "prawda"
    "Kochanie ja potrafię żartować ze wszystkiego." - przecinek przed "ja potrafię"
    "W głowie ciągle słyszałam krzyk Jake którego torturowała moja ciotka." - przecinek przed "którego"
    " Cholera jestem policjantką a rozczulam się na jakimś więźniem." - przecinek przed "jestem" i przed "a" oraz powinno być "nad" zamiast "na"
    Wyłapałam tylko te. Są to głównie przecinki i literówki, ale warto by je poprawić.
    Co do samego rozdziału, to bardzo mi się spodobał. Szkoda mi Jake'a, wydaje się naprawdę fajnym facetem. Z lekka przeraża mnie ta ciotka. To, że to jest policja, nie oznacza, że od razu musi bić do nieprzytomności przesłuchiwanego. Biedna Sandra. Ja nie potrafię patrzeć na takie rzecz. W ogóle nie lubię, gdy ktoś kogoś bije. Jest to takie... nieczłowiecze. Cieszę się, że Sandra stanęła po jego stronie, ale mam nadzieję, że nie obdarzy go jakimś większym uczuciem XD
    Mam wrażenie, że porwały ją wampiry. Co prawda to o podwózce nieco mi miesza. Może to tylko jacyś zwykli gwałciciele? Zastanawia mnie tylko, dlaczego nie wyczuła nikogo za sobą, skoro była wykwalifikowaną policjantką. Powinna się trochę lepiej orientować w sytuacji i pomimo wszystkiego zachować ostrożność.

    To na tyle. Pozdrawiam, Asuria ^^

    Ps. Zapraszam do mnie ;3 http://zburzyc-monotonie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za to, że napisałaś mi gdzie popełniłam błędy. Mam nadzieję, że w przyszłości ich uniknę!
      Pozdrawiam ! :P

      Usuń
  4. Rozdział bardzo ciekawy, czekam na następny.
    P.S: A i nie musicie ciągle informować mnie o nowych rozdziałach, mam wasz blog w obserwowanych i wiem kiedy dodajecie coś nowego c;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma problemu :) Robię to odruchowo i postaram się pamiętać o twojej prośbie..

      Usuń
  5. O cholera! Prawie czulam to samo co Sandra, czytajac o Jake'u. To straszne.
    Rozdzial jest swietny i bardzo ciekawy. A koncowka zacheca do przeczytania kolejnego rozdzialu, i to natychmiast.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział bardzo fajny ;)
    Nie noooo koncówka zaskakująca !!! Masakra ;( Mam nadzieję, że nic się jej nie stanie !
    Mam zacząć pisać testament? xDD nie no wybacz, ale uśmiałam się ;D ;)
    Rozdział fenomenalny <3 Weny życzę ;)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny :)
    Wow, to było zaskakujące. No normalnie nie czytam takich ff ale ten naprawdę mnie zaciekawił :)
    Życzę duużo weny kochana :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hey, zostałaś nominowana do LBA ! Więcej informacji na http://vampirestoown.blogspot.com/2014/04/libster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem czy pamiętasz, ale zostawiłaś u mnie komentarz w Spamie, więc postanowiłam wpaść i poczytać :)
    Rozdział bardzo mi się podobał, choć nie przepadam za opowiadaniami o wampirach. Końcówka rozdziału jest bardzo tajemnicza, zachęca do przeczytania następnej notki ;D I nie wiem czemu, ale szkoda mi Jake, jakoś polubiłam tę postać.
    Dodaję do linków i obserwowanych i zapraszam do mnie. :) Życzę duuużo weny! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Interesujące. Bardziej spodobał mi się chłopak niż Sandra. Myślę, że będzie działo się więcej. I o to chodzi. Dziś z całym sercem mogę napisać, że podoba mi się. czekam z niecierpiętliwością na kolejny post.
    Pozdrawiam,
    http://give-up-or-fight.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Meega *.*
    Rozdział bardzo mi się podoba. Masz ciekawy styl pisania. Jest kilka błędów, ale każdy je popełnia. Czekam na następny :)
    Obserwuje ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Wpadam w odpowiedzi na zaproszenie ;)
    Zaciekawiło mnie i tak jak koleżanka wyżej również stwierdzam że Jake jest bardziej charyzmatyczny ale to wcale nie świadczy ze postać Sandry jest gorsza. Opis tortur mega. Też przez chwile się poczułam jakbym to widziała na własne oczy i czuła to co chłopak. Świetny rozdział.

    Pozostaje mi tylko zaprosić do siebie.
    everything-is-im-possible.blogspot.com
    Is.

    OdpowiedzUsuń
  13. EXTRA ♥♥
    Z każdym rozdziałem coraz bardziej mi się podoba
    ahhhhh
    Jestem ciekawa jak potoczą się dalej losy bohaterek
    czekam nn
    Aqua :*
    Zapraszam na 12 rozdział http://aquasenshi.blogspot.com/2014/04/rozdzia-12.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten rozdział był po prostu świetny! Widać, że obie się rozkręcacie. Trochę brutalny, ale taki być powinien. I lubię czytać momenty Sandry i Jake'a, po prostu ich uwielbiam razem :D
    To "Sandra. Sandra Evans" prawie jak "Bond. James Bond" :D Ale idealnie pasowało!
    Wyłapałam w jednym momencie, że nie było entera przed wypowiedzią jakiejś osoby, ale to tylko jednorazowa taka wpadka.
    No i jak ja nie lubię, jak rozdziały kończą się w takich momentach T.T

    OdpowiedzUsuń