poniedziałek, 10 marca 2014

20 kwietnia, pisała Evelyn

Na zewnątrz robił się już jasno, kiedy otworzyłam drzwi do mieszkania. Zdjęłam buty a kurtkę rzuciłam na wieszak, spiesząc się aby jak najszybciej dostać się do lodówki. Prędko wyjęłam pierwszą, lepszą torebkę z krwią i upiłam  wielki łyk, wcześniej urywając róg opakowania. Mmmm...pyszności. Chociaż może nie aż takie, jak świeża krew prosto z żyły jakiegoś zbłąkanego nastolatka. Ale Jessie kategorycznie zabronił mi zwracać w jakikolwiek sposób na siebie uwagę w drodze powrotnej do domu. Ale jestem pewna, że i tak wysłał za mną kogoś, żeby mnie pilnował. Podeszłam do obrazu wiszącego na ścianie, za którym krył się mały sejfik ze stali zbrojonej. Wpisałam kilka liczb i otworzywszy sejf włożyłam do niego mały rewolwer, który zawsze zabierałam ze sobą idąc do Jessa. Tak, na wszelki wypadek. Oprócz niego znajdowały się tam pieniądze w różnych walutach, jakbym miała chęć na podróż do pierwszego wymiaru, oraz pistolet z zapasowym magazynkiem i kluczyki do mojego kochanego Bmw. Szybko zamknęłam sejf i zasunęłam go obrazem tak, aby nic nie było widać. Usłyszawszy sygnał nadchodzącej wiadomości wyjęłam z kurtki czarna xperię Z. Od Sandry, super. Musimy się jak najszybciej spotkać, masz teraz czas? Odczytałam w myślach wiadomość. Szybko odpisałam przyjaciółce: Teraz nie mogę. Uczyłam się do późna i teraz śpię. Może wpadniesz po siedemnastej? Wysłałam. Nie cierpiałam kłamać najlepszej przyjaciółce. Ale co miałam napisać? Że spotykam się nocami z moim chłopakiem przestępcą i że sama nie jestem lepsza? A ona była policjantką. Dla niej liczyło się tylko dobro ogółu, a takich jak Jessie najlepiej wystawić na słońce w samo południe, by zginął powolną, bolesną, śmiercią. Nigdy by tego nie zrozumiała. Tego, ze potrafi być opiekuńczy, zabawny, troskliwy...Ok. Będę po południu .Odpisała dziewczyna. Rzuciłam telefon na łóżko, a sama poszłam się wykąpać. Ostatnio miałam tak mało czasu, że nawet krótka chwila pod prysznicem mogła być naprawdę relaksująca. Zarzuciwszy na siebie ciemną koszulkę weszłam pod kołdrę prawie natychmiast zasypiając.
Ze snu wyrwał mnie sygnał telefonu. Odszukałam ręką aparat po czym nie otwierając oczu warknęłam do słuchawki:
-Halo?
-Blood? Gdzie jesteś?- Usłyszałam zaniepokojony głos Jamiego w słuchawce. Szybko podniosłam się do pozycji siedzącej, ziewając przeciągle.
-W domu, a gdzie mam być?- Mruknęłam. Usłyszałam dźwięk samochodu w tle.-Jamie? Co się dzieje?
-Mamy poważne kłopoty mała. Za nic nie wychodź z domu i nikogo nie wpuszczaj. Gliny już wiedzą, że chłopaki mają moce. Teraz ich ścigają. Wiesz, jak masz sobie radzić. W razie konieczności idź najbliższym tunelem do piekła, albo dzwoń do Felixa.- Wyszeptał, jakby ktoś oprócz mnie mógł to usłyszeć. W oddali było słychać syreny policyjne, co na pewno nie było dobrym znakiem.
-Jamie? Co się do jasnej cholery dzie...
-Muszę kończyć, mała. Życz nam powodzenia...-powiedział z przesadną dla niego życzliwością, po czym się rozłączył.
Założyłam szybko dżinsy i pierwszą, lepszą czarną bluzę, po czym włożyłam pistolet do pokrowca i przypięłam go do paska spodni. Wybrałam numer Felixa, mając nadzieje, ze szybko odbierze.
-Gdzie są?- spytałam bez przywitania.
-Dwie ulice od ciebie. A za nimi kilka radiowozów. Sami nie dadzą sobie rady, wysłaliśmy do nich już Sylvię i Lionela, ale nie możemy ryzykować utratą większej liczby ludzi. Masz kilka minut, bo zaraz zjawią się helikoptery, a wtedy będzie nieciekawie.- skończył, czekając na moją odpowiedź. Jessie mnie zabije, jeśli się zgodzę, lecz w przeciwnym razie zabiją jego, więc odmowa nie wchodziła w grę.
-Mów, co robić.- powiedziałam stanowczo, zakładając kominiarkę na głowę i naciągając kaptur.
-Wejdź na dach bloku. Powinnaś szybko się do nich dostać. Na pewno ich nie przeoczysz, zważywszy na to, że ciągną za sobą cały sznur policji.- Powiedział, a ja słyszałam jak wystukuje coś w komputerze. Po niecałej minucie byłam już na dachu i kierowałam się w stronę sąsiedniego budynku.-Masz 3 minuty, zanim dotrą tu helikoptery. Radziłbym się pospieszyć.- Mruknął a ja wyczułam cień sarkazmu w jego głosie
-No co ty nie powiesz?- Wychrypiałam, przeskakując uprzednio z jednego budynku na drugi. Przystałam na chwilę, Przysłuchując się odgłosom w oddali.-Są na południu.-szepnęłam, rozłączając się.
Skacząc z budynku na budynek szybko dotarłam na miejsce wskazane przez Felixa. Miał rację, wszędzie roiło się od policji. Szykowali pułapkę, to pewne. Schowałam się za metrowym murkiem, ogradzającym dach po czym wyjęłam i odbezpieczyłam broń. Wystarczyło tylko poczekać, aż nadjadą chłopki. Powtarzałam sobie, że nie mogę się denerwować. Nie wolno mi zmarnować tych kilka cennych kul które mam, a które mogą uratować chłopakom tyłki. Nawet Jamiemu, za którym normalnie nie przepadałam. Po chwili oczekiwania, która zdawała się być wiecznością, usłyszałam  ryk silników. Dwa znajome mi pojazdy wjechały w uliczkę, na której końcu rozłożone były kolczatki, którymi przebić się miały opony samochodów. Szczęście, że Jessie nie jechał swoim ukochanym Ssc ultimate, a czarnym Bmw. Uwielbiał to auto i chyba popełniłby samobójstwo, gdyby gliny je przejęły. W chwili, kiedy samochody wjechały na zamaskowane kolczatki, rozległ się ogromny huk pękających opon. W tej właśnie chwili ze wszystkich stron otoczyli chłopaków  policjanci, każdy z bronią w ręku. Wycelowałam w jednego, który najszybciej zaczął zbliżać się do ciemnego samochodu. Chwilę później drzwi jednego z aut otworzyły się, a ja ujrzałam wysiadającego z nich ciemnowłosego chłopaka z rękami podniesionymi do góry. Za moment blondyn siedzący w drugim aucie zrobił to samo. Policjanci natychmiast zaczęli zbliżać się do chłopaków, a kiedy jeden z nich zakładał właśnie kajdanki Jessiemu, strzeliłam mu w klatkę piersiową. Oddałam jeszcze trzy celne strzały, zanim ludzie zorientowali się, skąd pochodzą.
-Jestem z tobą- szepnął Jake, w ostatniej chwili uchyliwszy się od serii pocisków lecących w naszą stronę.
-To dobrze, już prawie nie mam czym strzelać.
-Za to ja mam aż za dużo amunicji- powiedział rozwierając dłonie, w których momentalnie pojawiły się dwie płonące kule.
Odwrócił się w stronę wroga, po czym zaczął ciskać ognistymi pociskami w stronę przerażonych policjantów. Chyba żaden z nich nie wiedział, co się dzieje. Zauważyłam, że Jessie już gdzieś zniknął, a Jamie oddalał się, dźgając co jakiś czas kogoś jednym ze swoich mieczy.
-Jak ja kocham tę robotę!- powiedział nieco za głośno blondyn, rzucając w ludzi ogniem jakby były to piłeczki do ping ponga. Już miałam zacząć się śmiać, kiedy ktoś przyłożył mi lufę do głowy a za plecami usłyszałam niski, ochrypły głos:

-Rzućcie broń i unieście ręce do góry.- Chwile potem ktoś strzelił do blondyna a ja najchętniej zapadłabym się gdzieś głęboko pod ziemię...

 *  *  *          

jest rozdział pisany z perspektywy Evelyn, teraz pora na Sandrę i tu wszystko zależy od Karoliny. zachęcam do komentowania i obserwowania, jeśli rzecz jasna wam się podoba :)
 8 komentarzy = następny rozdział 
PS. Nowy szablon, który wykonała cara z   http://graphicpoison.blogspot.com/ nie wiem, jak wam, ale mi bardzo się podoba.
Sekretna  

9 komentarzy:

  1. Świetny blog, świetny szablon, świetne opowiadania. Super! Jednym słowem zostaję!
    Zapraszam też do mnie: http://time-for-uss.blogspot.com/
    PS. Zaobserwowałam bloga, mam nadzieję że się odwdzięczysz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzial pelen akcji. Jestem ciekawa czy chlopaki sa bezpieczni oraz co sie stanie z Evelyn i Jakem.
    Jestem zgodna co do komentarza nad moim. Twoj blog jest za..bisty. Tak samo nowy szablon :D
    Duzo weny zycze!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział ciekawy i interesujący, czekam na kolejny :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Dość ciekawy rozdział, tylko szkoda, że taki krótki.., z niecierpliwością czekam na kolejny:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szablon bardzo ładny :)
    Rozdział aż kipi akcją! W ogóle, podoba mi się bardzo charakter Evelyn - nie to, żeby Sandra mi się nie podobała, ale dziś zachwalamy Evelyn, jako, że rozdział z jej perspektywy.
    Nadal nie wiem kim jest blondyn z końca poprzedniego rozdziału, chlip chlip :<
    No, w każdym razie teraz Evelyn ma przerąbane. Ciekawa jestem, co się stanie - bo przecież jej nie zabiją, ale wyrok chyba będzie wydany... więc co? ucieczka do pierwszego wymiaru? OBY! To mi strasznie przypomina jeden z moich ukochanych seriali, Fringe - może któraś z was zna? :D
    Czekam na następny rozdział i przepraszam, że zawsze komentuję z opóźnieniem, ale tak to niestety będzie wyglądać, bom maturzystka tegoroczna i czasu mam jak na lekarstwo.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Troszeczkę krótki rozdział, ale mimo to bardzo fajny, czekam na nexta
    Senshi

    Zapraszam na 10 rozdział http://aquasenshi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Dochodzę do wniosku, że ostatnio mam szczęście i trafiam na opowiadania warte uwagi. Praktycznie od pierwszych słów wciągnęłam się na tyle, że przebrnęłam przez resztę zdecydowanie za szybko. Aż chce mi się krzyczeć: Mało! Mało!
    Oczywiście moją uwagę przykuły interesujące opisy. Mogłam sobie wszystko pięknie wyobrazić, a to ogromny plus. Mimo faktu, że w rozdziale było dużo akcji, nic nie działo się za szybko. Dobre tępo to klucz do pisania. Często trafiam na historie opisywane zbyt szybko. Za to ja działam w drugim kierunku. Naprawdę gratuluję wyczucia.
    Już nie mogę się doczekać kolejnej części. Trzymam kciuki aby poziom się utrzymywał, ale błagam... Chociaż troszkę dłużej.
    http://ztamtejstronyjeziora.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. noo looool, to oni już się o nich dowiedzieli?! ale szybko, w sumie to bardzo dobrze, bo szybko akcja się toczy,więc podoba mi się to. No i wreszcie dowiedziałam się, że Sandra nie wie nic na temat poczynań Evelyn i Jessiego, a właśnie byłam ciekawa. Biorę się za kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń